Zapiski Irenki

Pseudopoetyckie zapiski Irenki


***





***
Wichrowe Wzgórza 

I

Wicher wieje za oknem
z szatańskim zachwytem
Bije wąskie szyby
śnieżnymi razami
Leżę znowu sama
tęskniąca za świtem
Wspominając chwile
gdy byliśmy tu, sami

Teraz Ciebie nie ma
uciekłeś ode mnie
Myśląc, że uczucie 
pragnę sprzeniewierzyć
Modlę się o Twój powrót
- niestety daremnie
Co się stało z tym życiem
które chciałam przeżyć?...

***

II

Ach, szalona chwilo!
Radością płonąca!
Oto powróciłeś do mnie
w me objęcia!
Lecz widzę, że się kończy 
ta chwila gorąca
- Inne oczy w Twych oczach
topią się z przejęcia...

Czemu milczysz?!
Sto młotów bije w moją głowę!
Szał z mych oczu tryska
serca skargą głuchą!
Teraz mnie przytulaj
- już chmury stalowe
Zbyt późno nabrzmiały
miłością i skruchą.

Moje oczy w Twych oczach
toną bez pamięci
Ramię Twoje mnie tuli 
nie bacząc na siłę
Muszę odejść - Twój obraz
w myśli mej się święci
Z nim skostnieję
czarną przykryta mogiłą...

***

III

Czas płynie, a bez Ciebie
to ciągła udręka...
Choć odwiedzam Cię nocą
całuję dzikie usta!
Ach, no przyjdź już do mnie!
- Jaka to jest męka!
A wieczność bez Ciebie
jest straszna i pusta...

Tak, jestem przy Tobie
na tych starych wzgórzach
Porośniętych wrzosem
tak przez nas kochanym
Tu nas wicher pieścił
kąpała nas burza...
Nie, nie mogę Cię opuścić
na zawsze, przed ranem...

Pukam w Twoje okno
wpuść mnie! - pozostanę
Chcę całować znowu 
Twoje dzikie usta
Otul mnie jak za życia
ramieniem kochanym
Bo wieczność bez Ciebie 
była straszna, pusta...




***
Sen o górach

Teraz tylko we śnie
Widzę was góry kochane
Widzę szczyty skaliste
W obłoków szepty wsłuchane

Słońce koroną promieni
Zdobi wam głowy o świcie
Zmierzch zaś ukrywa was w cieniu
Z mgły srebrnej snując okrycie

Noc zaś próbuje ciemnością
W czarnych czeluściach was ukryć
A zima śniegiem was tuląc
Okryć cieplutkim futrem

Wiatr śpiewa pieśń w starych sosnach
Z radości szalejąc w konarach
Że wrócił już z letniej tułaczki
I znów w waszym świecie się znalazł...



***

Dwa kubki-bliźniaczki
w codziennym użyciu
ożywiały kuchnię 
wzorem koralowym
Otrzymane kiedyś od siostry bliźniaczki
zwracały ku sobie
takie same głowy

Lecz czas - szermierz bez serca
rozciął słabe więzy
rozwiał po podłodze ptaki
i wzory ludowe
Jakby z żalu za rozstaniem
bez i dla pieniędzy
Jeden z kubków upadł
i roztrzaskał głowę



***

Mojego domu nie ma na zachodzie


Mojego domu nie ma na zachodzie
gdzie ziemia obca
i ludzie nie moi
Mój dom ogląda słońca promienie o wschodzie
gdzie ziemia czerwona
i serce się kroi

Mojego domu nie ma na zachodzie
gdzie w fałszywym uśmiechu
czai się pogarda
W moim domu biednie, lecz trawa zielona
i pamięć kamieni
wola jak stal twarda

Mojego domu nie ma na zachodzie
gdzie złuda ciepła pieści
łatwym życiem kusi
Mój dom tam, gdzie słońce o poranku wschodzi
gdzie ludzie krwią spleceni
na bogactwa głusi


***






1 komentarz: