wtorek, 8 listopada 2016

Przepiśnik Irenki - Sok z malin



Przepiśnik Irenki

 Sok z malin


Jesień to czas bardzo zdradliwy. Dla wielu osób jesienne wyjścia kończą się różnorodnymi infekcjami wirusowymi, grypami i katarami. Jako, że sama padłam ofiarą przeziębienia postanowiłam przedstawić mój sposób na walkę z infekcją. 
Szczerze mówiąc paskudztwo dopadło mnie na moje własne życzenie. Od wielu tygodni żyłam bowiem w ciągłym biegu, niewyspana, niedożywiona (bo przecież na jedzenie w ciągu dnia nie ma czasu) i chronicznym stresie. No nie można wyobrazić sobie lepszej podstawy dla choroby, jak osłabiony organizm! A wystarczyło znaleźć chwilę dla siebie...

No, ale nic, stało się. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, czas zacząć działać. O moich sposobach walki z przeziębieniami już kiedyś w Ziołowym Zakątku pisałam. Ale nie zdradziłam Wam jak dotąd mojego sekretnego, w stu procentach tajnego "uzdrawiacza". Otóż moim numerem jeden w sytuacjach kryzysowych jest... sok z malin. Ale nie jakiś tam ze sklepu, jeden z tych, których lista składników sięga połowy etykiety, zawiera super substancję słodzącą zwaną syropem glukozowo-fruktozowym, albo zaczyna się magicznym słowem cukier. W moim przepisie cukier jest, bo i jakże, ale mój przepis na pewno od niego się nie zaczyna. A warto pamiętać, że to, co etykiecie jest pierwsze, tego jest najwięcej.

Wszystkich ciekawych informuję, że niżej umieszczony przepis jest moją tradycją rodzinną. W ten sposób robiła sok malinowy moja Mama, moja Babcia, cioteczna Babka... Wcześniejszych pokoleń nie dane mi było poznać osobiście, więc powiedzmy, że to przepis mojej Babci.

Warto tez dodać, że przepis jest poniekąd nieco spóźniony. Robić go teraz na pewno nie będziecie, bo sezon na maliny to sierpień, ewentualnie początek września. Ale, jako że piszę o nim przy okazji "sezonu grypowego", możecie mając to na uwadze, pokusić się o jego wykonanie w przyszłym roku. Uwierzcie mi: w sezonie jesienno - zimowym jest bezcenny!

Przepiśnik Irenki 

Sok z malin

(Babci Adeli)

Składniki:
maliny
cukier

Około 1 kg cukru na 2 kg malin.

Wykonanie

Maliny opłukać na sitku. Wkładać warstwami do dużego słoja: warstwa malin na przemian z warstwą cukru. Powtarzać do wyczerpania owoców. Wierzch przysypać warstwą cukru.
Słój należy przykryć szczelnie gazą i odstawić w nasłonecznione miejsce (u mnie było to miejsce na szafce przy oknie kuchennym). 
Tak przygotowane maliny powinny stać minimum dwa tygodnie (tak, tak, dobrze widzicie). Im dłużej maliny stoją i "naciągają" sok, tym bardziej esencjonalny ekstrakt otrzymamy finalnie. Mój najlepszy sok stał trochę ponad miesiąc. Wyszedł na prawdę rewelacyjny (nie sfermentowany!). 

Kiedy uznacie, że sok jest już gotowy do zlania, przelejcie go przez sito do garnka i lekko podgrzejcie (max. 40 stopni, żeby nie utracił wartości odżywczych). W tym czasie, w piekarniku wyparzcie słoiki (lub butelki). Ja je ogrzewam w temperaturze 100 stopni. Następnie przelewamy sok do pojemników (słoików, butelek) i zakręcamy. W ten sposób przygotowane maliny mogą spokojnie przezimować. 

Pozostałe po "naciąganiu" soku owoce można wykorzystać do zrobienia nalewki. W tym celu wystarczy je zalać spirytusem.

Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz